sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 2



Snape nie spał dobrze tej nocy. Nie mógł przestać rozmyślać nad tym, co sobie teraz pomyśli o nim Lily. Przecież na pewno po tym, co powiedział, dziewczyna domyśliła się, że jest w niej zakochany. Co sobie teraz o nim pomyśli? Trzeba było siedzieć cicho, tak jak przez poprzednie lata. Lepiej by było gdyby nie wiedziała, ale już za późno. Lily nie jest ani głupia, ani niedomyślna. Ale przynajmniej go nie wyśmiała, bo tego bał się najbardziej. Chociaż właściwie sam nie wiedział czemu, przecież znał Lily, ona nigdy by tego nie zrobiła. Wczorajsza ceremonia przydziału przypomniała mu tylko jak bardzo było mu smutno, kiedy zostali przydzieleni do różnych domów. Lily na pewno nadawałaby się do Slytherinu, najlepszego z domów, myślał. Może wtedy zbliżyliby się do siebie… Ona też by go pokochała. „To nie dorzeczne! Po co celowo zadawać sobie ból?” – pomyślał Snape i jeszcze raz spróbował zasnąć.

***

Lily, Rosemary i Rosalyn zeszły na śniadanie nieco później niż zawsze. Zazwyczaj nie spotykały się rano z Huncwotami w Wielkiej Sali, gdyż ci uznawali za punkt honoru zwlecz się z łóżek chwilę przed pierwszą lekcją. Dziewczyny podeszły do podłużnego stołu Gryffindoru.

- Hej, Evans! – zawołał James Potter, kiedy tylko przeszły koło nich.

- Czego znowu chcesz? – rzuciła, wywracając oczami z poirytowaniem.

- Jesteś bardzo nie miła – zauważył. – Moje serce krwawi – udał, że wbija sobie łyżeczkę do herbaty w samo serce i opuścił „martwy” głowę.

- Co za dzieci – mruknęła pod nosem zirytowana i poszła dalej. Rosemary spojrzała tęsknie w stronę huncwotów. Bardzo chciała, żeby James zwrócił uwagę na nią, a nie na Lily. Evans była jej przyjaciółką, ale to nie przeszkadzało Rosemary w żywieniu do niej urazy, która rosła wraz z każdym zauroczonym spojrzeniem Jamesa na Lily.

- Tak, masz rację – przyznała Rosalyn. – Ale musisz przyznać, Remus jest  najdojrzalszy z nich wszystkich – dodała po chwili, a na jej twarzy wykwitły czerwone rumieńce.

- Czy ja wiem? – Lily wzruszyła ramionami. – Skoro się trzyma z Potterem, Blackiem i Pettigrew, to chyba nie może być dużo lepszy…

- Siadajmy tu – przerwała nagle Rosemary, zajmując miejsce prawie na samym początku stołu. Stąd miała dobry widok na sławną czwórkę  a zwłaszcza na Jamesa.

- Ok, obojętnie mi gdzie usiądziemy, byleby daleko od nich – odparła Evans, krzywiąc się lekko. „Jakaś ty głupia, Lily”, pomyślała Rosemary, posyłając przyjaciółce sztuczny uśmiech. „Taki super chłopak jak James zwraca na ciebie uwagę, a ty go tak po prostu odrzucasz… Ja bym ego nigdy nie zrobiła.”.  Dziewczyny zjadły szybko śniadanie, odpisując  przy tym pracę domową z Eliksirów od Lily, która była w tej dziedzinie geniuszem. Kiedy skończyły już jedno i drugie, ruszyły na skazanie, to znaczy na historię magii z profesorem Binnsem.  Nikt nigdy nie znalazł wytłumaczenia na to, jak to możliwe, że  profesor-duch potrafił najbardziej krwawe walki goblinów i sojusz z wampirami potrafił uczynić nudnymi jak flaki z olejem. No, ale lekcje z Binnsem miały tylko jeden plus. Był na nich Snape.

- Severus! – zawołała radośnie Lily, kiedy zobaczyła czarnowłosą głowę chłopaka w tłumie zbliżających się Ślizgonów. – Sev!

Snape odwrócił się do niej z uśmiechem na twarzy. Szepnął coś Averemu i podszedł do rudowłosej Gryfonki.

- Hej – przywitał się, a jego usta wykrzywił uśmiech ulgi, na myśl, że między nim a Lily wszystko jest takie jak przed nieszczęsną rozmową w powozie ciągniętym przez niewidzialne Testrale. – Gotowa na kolejną próbę zanudzenia nas na śmierć?

- A mam inny wybór? – zaśmiała się. – Pociesz mnie chociaż to, że następne są eliksiry ze Slughornem.

- Szczęściara… My mamy wróżbiarstwo ze Rogerlens. Ta kobieta jest potworna. Ciągle stawia mi T (Troll, najgorsza ocena w Hogwarcie), bo jak podsuwa mi pod nos filiżankę z fusami, to jakoś nie widzę w niej tych wszystkich katastrof, które widzi ona. Nic tylko fusy, po źle zaparzonej herbacie – wzruszył ramionami. Lily znowu roześmiała się melodyjnie.

- Jak chcesz mogę ci pomóc. Jestem całkiem niezła z wróżbiarstwa. Profesor nawet uważa, że mam wewnętrzne oko – zaproponowała, a młody Snape od razu przystał na propozycję dziewczyny, ale nie z chęci pogłębiania wiedzy z zakresu nieprzydatne łamane na niepotrzebne, lecz z perspektywy spędzenia z nią jeszcze większej ilości czasu, sam na sam. Jednak tą krótką chwilę, która wystarczyła, aby napełnić go euforią, skończyła się wraz z chwilą dotarcia Huncwotów do klasy na pierwszym piętrze.

- Kogo moje piękne oczy widzą? James, patrz! To nasz Smarkerus! – zawołał Syriusz, szturchając Pottera łokciem. Snape tylko zacisnął zęby, a Lily szepnęła do niego  coś w stylu „Nie przejmuj się. Nie zwracaj na nich uwagi”.

- Oooo, jak miło cię widzieć, Wycierusie! Lunatyku, ciągle siedzisz z nosem w tych swoich mądrych książkach, powiedz, znalazłeś tam może jakąś nową klątwę? – spytał James, nawet nie starając się stłumić śmiechu.

- Coś ty! Remus jest zbyt grzeczny na szukanie czegoś takiego… Zresztą nawet jakby znał jakąś klątwę, nie odważyłby się jej rzucić – wtrącił się  Peter.

- Och, zamknij się, Glizdogonie. Chociaż dzisiaj odpuść – powiedział z irytacją Lupin, ostatnio  bledszy niż zwykle. Ku zmartwieniu Rosalyn, wyglądał na coraz bardziej osłabionego. Rosalyn  wypytywała tylko Lily o niego, jakby ta cokolwiek wiedziała, albo chociaż chciała wiedzieć.

- To skoro nasz mądrala nie chce, to ja uczynię Smarkerusowi ten zaszczyt – odparł James, szczerząc zęby. Snape już chciał wyciągnąć różdżkę, ale Potter był szybszy.
  - Resuscitabo! – ryknął Gryfon ku uciesze Blacka i Pettigrew, natomiast Lupin tylko obserwował ze zobojętnieniem na bladej twarzy, jak Severusem targa fioletowa wiązka światła, raz co raz wznosząc pod sufit i opuszczając gwałtownie.
 - Masz natychmiast przestać! – krzyknęła Lily, czerwona ze złości.
- Masz natychmiast przestać! – przedrzeźniał ją Syriusz, czym sobie zasłużył na mordercze spojrzenie ze strony dziewczyny. Potter zlekceważył ją, więc wściekła Lily wyciągnęła swoją różdżkę i wycelowała nią w  serce chłopaka.

- Masz go zostawić – syknęła przez zaciśnięte zęby.

- Oj, dobra, dobra niech ci będzie – powiedział James, tłumiąc śmiech. – Smarkerusie, widzę, że i tym razem musiała ratować cię dziewczyna – zadrwił. – Do zobaczenia później.
Huncwoci zniknęli tak szybko, jak się pojawili. Widocznie stwierdzili, że obecność na lekcji nie jest obowiązkowa, ale dla Snape'a to było dobrze. Nie chciał, aby znowu go poniżyli, nie przy Lily.
                                                                               Imperio^^^
_____________________________________________________________________________

Obiecałam, że wstawię, więc wstawiłam, ale nie jestem zadowolona z tego rozdziału :/ Po przeczytaniu pewnie mi się nie dziwicie xd Po prostu jakoś nie miałam weny ;) Komentujcie i lakjujcie, jeżeli nie jest taki beznadziejny :)
UWAGA !!!!!
Mój drugi blog Prophecy of Alamer (http://elfiahistoria.blogspot.com/) został nominowany do konkursu na blog miesiąca :D Bardzo proszę was o głosy w ankiecie na tej stronce ----> http://spis-blogow-z-opowiadaniami.blogspot.com/2013/11/konkurs.html#comment-form
Jak każda ankieta na blogu jest anonimowa, proszę głosujcie, to dla mnie wiele znaczy ;* Będę wam wdzięczna za każdy oddany na mnie głos :)

7 komentarzy:

  1. Ciekawy... Zauważyłam kilka powtórzeń ze słowem na. Nie przejmuj się ja sama czasem powtarzam wyrazy parokrotnie nawet nie wiem kiedy, po protu jakoś tak samo idzie. Rozdział nie jest na pewno nudny, wręcz przeciwnie jest bardzo ciekawy.
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. biedny Snape :c jak go nie lubilam to tu mu współczuje xd rozdzial mega zajebisty *-* !!! nie moge sie doczekac nast. cz. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny ten rozdział! Sama jestem wielką fanką Harrego Pottera i tego typu rzeczy, więc dla mnie opowiadanie genialne!! Nie mogę doczekać się następnej części!!
    Pozdrawiam Sophie :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedaczyna...znaczy ja tam po przeczytaniu sagi Harry'ego Potter'a najchętniej drania bym zakopała,odkopała i udusiła.
    Ale rozdział jest świetny i nie prawda,że ci nie wyszedł.Masz talent do pisania tego typu opowiadań.Wiesz mi dużo czytam i mam doświadczenia ale nie chcę żeby to zabrzmiało jak bym się przechwalała :D
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Na pewno oddam głos.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział Vicky :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny rozdział < 3 I wyszedł Ci on świetnie ! Nie myśl tak, ponieważ się wtedy zniechęcasz ;/ W moim przypadku tak właśnie niestety było ;c Zapraszam do mnie ------ http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/
    Czekam na nexta ! Pozdrawiam ; * Będę obserwować tego bloga < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. To tak...
    Rozdział ciekawy. Bardzo. drobniutkie błędy, ale jest super ;)
    Spodobał mi się twój blog,
    będę tu wpadać często ;)
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdzial jest ciekawy i bede tutaj na pewno czesto

    Nominowałam cię do Liebster Award
    (Więcej informacji na moim blogu)

    http://one-directions-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń