czwartek, 31 października 2013

Rozdział 20: Co dalej?




-Nie! Nie! Nie! – rozpaczałam, łzy spływały mi po policzkach. Nie potrafiłam ich pohamować. Nie potrafiłam też uwierzyć w to, że Damon odszedł. Że jest teraz na jego łasce. Dlaczego Berrger nie mógł mnie po prostu zabić, a ich oboje zostawić w spokoju? Czemu Damon nie uciekł? I znowu moi przyjaciele cierpią przeze mnie… Spojrzałam w stronę Ivanne. Chad właśnie się nią zajmował. Lexi uciekła, gruchocząc jej wcześnie kości w nodze.
- Eleno… Wszystko w porządku? – spytał nauczyciel spokojnym tonem. Nie doczekał się odpowiedzi. - No, już... Uspokój się... Znajdziemy go… Eleno? – profesor Blake próbował podnieść mnie z ziemi, pocieszyć, ale ja nie chciałam. Nie potrzebne mi były puste słowa, bezsensowne zapewnienia, że będzie dobrze.
- Właśnie, że nie będzie dobrze! Nie będzie! Jak może być dobrze, skoro nie wiadomo gdzie jest Damon, a Ivanne ranna? – prawie krzyknęłam, nie potrafiłam opanować emocji.
- Musisz się pozbierać – powiedział łagodnie, patrząc na mnie swoimi dobrotliwymi oczami. – Dla Ivanne. Idź teraz cię potrzebuje.
 Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co powiedział. Pokiwałam wolno głową. Blake uśmiechnął się delikatnie i pomógł mi wstać. Dopiero teraz, kiedy cała adrenalina ze mnie upłynęła, zdałam sobie sprawę, że wszystko mnie boli, a zwłaszcza  ręka, w której coś wcześniej chrupnęło. Jednak ten ból był niczym w porównaniu z tym, co czułam, kiedy myślałam, że z mojej winy moi najbliżsi tak cierpieli. Smith, na którego Berrger rzucił klątwę Cruciatus i Ivanne, która o mały włos uniknęła śmierci.  Podeszłam chwiejnie do przyjaciółki, trzymając się za złamaną rękę. Syknęłam cicho. Leżała z głową na kolanach Chada, a on mruczał nad nią jakieś zaklęcia, które chyba miały uśmierzyć ból. Jej kasztanowe włosy tworzyły teraz kasztanowy wachlarz wokół jej głowy. Była blada, a jej noga mocno krwawiła.
- Ivanne? – położyłam jej dłoń na ramieniu. Do głowy nie przychodziło mi nic, co mogłabym jej teraz powiedzieć. Nic oprócz tego jednego słowa. – Przepraszam.
- Za co? – spojrzała na mnie ze szczerym zdumieniem w swoich zielonych oczach.
- Jak to za co? Za…Po prostu za  to wszystko… - mój głos się załamał, cofnęłam dłoń.
- Wiesz co jest twoją wadą? – spytała.  Spodziewałam się, że zaraz wytknie mi wszystkie moje błędy, wytknie mi to, że gdyby nie ja i moi rodzice, nigdy byśmy się nie znaleźli w takiej sytuacji, ale to, co powiedziała, naprawdę mnie zaskoczyło.
- Zawsze obwiniasz się o coś, za co nie jesteś odpowiedzialna. Tak samo było wtedy, gdy Damon został ... Gdy Damon miał pewien wypadek... – Ivanne ostrożnie dobierała słowa, uważała, żeby nie powiedzieć czegoś, przez co Chad dowiedziałby się o tajemnicy chłopaka. – Gdyby nie to, że dziś pomogliście mi, ty i on… Lexi była już wtedy bliska zabicia mnie. Wiedziałam, że sama nie dam rady… Już myślałam, że rozszarpie mnie za chwilę na strzępy, ale zaraz pojawiliście się wy… Zajęliście się nią przez chwilę, co mi dało  czas, żeby zebrać na nowo siły… Oddzieliliście nas… - posłała mi blady uśmiech. – Wiele razy mi pomagałaś, broniliście mnie przed Goldim – złapała mnie za rękę. – Jedyną twoją winą jest to, że nie potrzebnie się zadręczasz – wysiliłam się, aby odwzajemnić uśmiech.
- Wracajmy już do zamku – zakomenderował Blake.
- A co z Lexi? – spytała cicho Ivanne.
- Jak już będziemy w Hogwarcie, to wyślę kogoś na poszukiwanie – przeniósł spojrzenie na mnie. – Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby odnaleźć Damona – zapewnił. Chad ściągnął delikatnie głowę Ivanne ze swoich kolan i ułożył ją ziemi, aby wstać. Kiedy  się podniósł, wziął ją równie delikatnie na ręce. Dziewczyna zarumieniła się lekko. Blake szedł na przedzie, a nasz trójka tuż za nim.
- Jeszcze ci nie podziękowałam za pomoc – zaczęła Ivanne, słabym głosem. Wyglądał jakby miała zaraz zemdleć. Była w opłakanym stanie. – Dziękuję.
 Chad spojrzał na nią ciepło.
- Nie ma za co – odparł, uśmiechając się. – Ważne, że jesteście już bezpieczne – spojrzał na mnie i jeszcze raz się uśmiechnął. – A obrażeniami się nie przejmujcie, dla pani Pomfrey nie ma rzeczy niemożliwych – Ivanne zachichotała, ale zaraz się skrzywiła.
 - Co jest? – spytał zaniepokojony Ślizgon.
- Nic… Po prosty boli… Ale to nic… - wysiliła się na słaby uśmiech. – Eleno, tak mi przykro z powodu Damona – w jej szmaragdowych oczach zalśniły łzy. Mi też zebrało się na płacz, chociaż dopiero przed chwilą udało mi się go opanować. – On wróci, prawda? – spytała dziecinnie.
- Na pewno – szepnęłam, czując, że zaraz głos mi się załamie. Całym sercem i całą duszą miałam nadzieję, że wkrótce znów go zobaczę. Modliłam się w duchu, aby nic mu nie było. Żeby przeżył. Do pewnej części mnie nie docierało to, co  właśnie się stało. Ta część nadal miała nadzieje, że gdy tylko przekroczy próg pokoju wspólnego, zastanie tam Damona żartującego z Eddiem, Hindley’m i Arturem, popijającego Kremowe Piwo.
***
- Wielkie nieba! – zawołała pani Pomfrey, kiedy dotarliśmy do skrzydła szpitalnego. – Co wam się przytrafiło?
- Później ci wszystko wytłumaczę, Poppy – odparł Blake. – Możesz je najpierw poskładać?
- Och, oczywiście, Antioniuszu! – pani Pomfrey przeniosła spojrzenie swoich dobrotliwych oczu z dyrektora na nas. – Ty, mój drogi, połóż tą biedulkę tam – wskazała na najbliższe łóżko. – A ty kładź się obok – machnęła zachęcająco na mnie.
- Ale naprawdę nic mi nie jest – skłamałam, lekko krzywiąc się z bólu. Nie miałam zamiaru bezczynnie leżeć tu, kiedy Damon jest nie wiadomo gdzie i w dodatku z Berrgerem.
- Nawet nie próbuj się ze mną kłócić – powiedziała ostrzegawczo, wskazując łóżko po prawej stronie Iv.
- Ale…
- Nie dyskutuj! – westchnęłam ciężko i pomaszerowałam się położyć.
- Chodź, Wilenski, jest już późno – oznajmił w końcu Blake. – Czas wracać do swojego dormitorium.
- Proszę zaczekać! – zawołałam, kiedy szli w stronę drzwi. – Chciałam podziękować panu i tobie, Chad – powiedziałam.
- Nie musisz – uśmiechnął się lekko, posyłając nam zmartwione spojrzenie. – Dobranoc.
- Eee… Panie profesorze?
- Tak? – spytał uprzejmie.
- Co z Damonem? Trzeba zacząć go szukać!
- Spokojnie, Eleno. Zajmę się tym, a teraz lepiej skoncentrujcie się na sobie, wyglądacie jak siedem nieszczęść – Chad zachichotał z dowcipu profesora, po chwili oboje wyszli. Pani Pomfrey najpierw zajęła się pogruchotaną nogą Ivanne i kilkoma innymi jej obrażeniami, a miała ich naprawdę sporo. Podała nam jakąś obrzydliwą miksturę, która miała poskładać nasze kości. Co się działo później, nie pamiętam. Wiem tylko, że nie mogłam zmrużyć oka, a jeśli już udało mi się przysnąć na kilka minut, śnił mi się to, co się dziś wydarzyło. Nawet we śnie nie potrafiłam zapomnieć.A może nie chciałam? Sama już nie wiem. Leżałam więc, wpatrując się w sufit, kiedy coś usłyszałam. Cichy, przerywany… szloch.
- Co się dzieje, Iv? – spytałam, podnosząc się i siadając na krawędzi jej łóżka.  
- Och, nie chciałam cię obudź – zaszlochała, chowając twarz w dłoniach.
- Nie obudziłaś. Wszystko w porządku? – spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
- Dobrze wiesz, że nie jest w porządku. I nie będzie, dopóki Damon… - przerwała na chwilę, znów ukrywając twarz w dłoniach. – A co jak on już nie żyje? Co jeśli Berrger dostał już czego chciał i on jest mu już nie potrzebny? – załkała.
- Nie myśl o tym – próbowałam ją pocieszyć, chociaż ta myśl też nie dawała mi spokoju. – Idź teraz spać, jesteś strasznie osłabiona – posłałam jej ciepły, troskliwy uśmiech. – Byłaś bardzo dzielna.
- Nie mówisz tego na serio. Ja zawsze byłam,  jestem i będę tym najsłabszym ogniwem – stwierdziła ponuro.
- Wiesz co jest twoją wadą? – zacytowałam ją. – To, że nigdy nie wierzysz w siebie – jej oczy rozbłysły. Uścisnęłyśmy się po siostrzanemu, zresztą Ivanne była dla mnie jak  siostra.
- Tego mi było trzeba – powiedziała. – Tego i ciepłej herbaty.
                                                                                                            Imperio ^^^
___________________________________________________________________________

Cześć! Jak spędzacie Hałołin? ;) haha Co myślicie o tym rozdziale? Wiem, że może trochę nudnawy, ale trzeba było coś napisać, co się stało później.... :D Komentujcie, plisss, to dla mnie ważne, jak dla każdej blogerki , możecie też oceniać w skali od 1 - 10 jak bardzo ten rozdział jest beznadziejny :* haha Dziękuje też tym wszystkim, którzy regularnie komentują oxoxoxoxoxo

8 komentarzy:

  1. Rozdział jest super :D
    A ty mi tu kit wciskasz, że beznadziejny -.-
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam sie z Martą w 100%!!! xd
    rozdzial jest boskiiii <3 mam nadzieje ze Damon przezyje..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie jest beznadziejny, jest świetny! <3
    To z tą wadą to prawda, Ivanne nie wierzy w siebie :C

    Na http://violetta-story.blogspot.com pojawił się nowy rozdział! Liczę, że wpadniesz:) Skomentuj, zagłosuj w ankiecie i powiedz innym, że jest nowy rozdział :)
    POWRÓCIŁAM! Teraz rozdziały będą na bieżąco :)
    Pozdrawiam,
    Zuzia z http://violetta-story.blogspot.com

    PS: Wpadaj na mojego drugiego bloga: http://modelinowy-potworek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak naprawdę, to nie wiem konkretnie o co chodzi w opowiadaniu, bo dopiero przeczytałam ten jedne rozdział.. Później doczytam wcześniejsze posty, aby sie połapać o co biega :) Rozdizał jest naprawdę świetny.. Taki pełen ekscytacji i fantazji.. Pełno w nim także fikcji literackiej dzięki czemu jest on bardziej ciekawy i wciągający.. Bo w końcy każdy chyba czytelnik tego szuka.. czegoś takiego co nie jest możliwe w naszym realistycznym świecie.. Ty z pewnością dljesz to czytelniką.. Ile Ty masz lat? Bo piszesz bardzo dobrze jak na nastolatke.. może nawet za dobrze :).. Blog jest naprawdę warty podziwu i uwagi....
    Rozdizał w2yszedł ci świtny, słowa się nie powtarzają, dzięki czemu bardzo dobrze się go czyta.. u mnie nie zawsze to wychodzi jak piszę.. a Ty jak widac masz bardzo botae słownictwoo.. Co oczywiście bardzo dobrze o Tobie świadczy.. Umiesz bardzo dobrze pisać, wychodzi Ci to wręcz rewelacyjnie, więc nie marnuj tego talentu i rozwijaj się w swojej pasji.. A ja postaram się doczytać wcześniejsze rozdziały, aby połapać się w całości opowiadania.. Jakbyś mnie nie kojarzyła, to ja ta od wierszy, której zostawiłaś komentarz..

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam pierwszy rozdział ale jestem zachwycona. ! :* Zapraszam do mnie . Dopiero zaczynamm --> http://bezzsensuu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo że nie znam wcześniejszych rozdziałów, ten oceniam na 4 punkty (max 5) :D ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Te wasze opowiadania są piękne, niesamowite i ogólnie super - najbardziej podoba mi się twoje później to o lily i sev'ie a na końcu o ,,innym świecie" ale ta hierarchia zależy od tego że najbardziej lubię te Potterowskie opowiadania a potem resztę także magicznych (lecz nie potterowskich) historii i zależy to także od tego że to twoje opowiadanie jest jakby kontynuacją i jest czymś nowym bo historie o lily, sevie, i huncwotach są już mi znane ... Wkażdym razie wszystkie historię są piękne bo ja to chciałabym ale nie umiem pisać opowiadań :/ więc nie bierzcie tego jako krytykę ~Carolina Weasley

    OdpowiedzUsuń