wtorek, 30 lipca 2013

ROZDZIAŁ 8 : Szlaban



 

Dochodziła piąta, więc wyszliśmy z Damonem i Ivanne z Pokoju Wspólnego. Gdy schodziliśmy po krętych schodach północnej wierzy, Ivanne wybuchła.
- No nie wierzę! Jak on mógł dać nam szlaban?! Przecież to ten wstrętny Ślizgon zaczął! Nie znoszę tego podłego karalucha!
- Daj spokój, nie warto… - mruknęłam, przybita wizją wspólnego szlabanu z Goldim.
- Jak to jest, że mimo, iż ze Slytherinu wywodziło się najwięcej czarnoksiężników, śmierciożerców – twarz Damona wykrzywił grymas bólu i wstydu, połowa jego rodziny była zwolennikami Czarnego Pana - nawet sam Lord V-Voldemort, a także wiele zwykłych szumowin, to nie pozbyto się tego domu.
- Ja też się czasem nad tym zastanawiam – przyznałam. – Pamiętam, że mało brakowało, a trafiłabym do Slytherinu. Tiara przydzieliła nie mogła się zdecydować. Mówiła, że pasuję do każdego z czterech domów. Zastanawiała się bardzo długo, aż w końcu poprosiła profesora Blake, aby zakręcił butelką… No i wypadło na Ravenclaw! I teraz mam najlepszą przyjaciółkę – uwiesiłam się Ivanne na szyi.
- Yhm… Yhm… - zakaszlał Damon, patrząc na mnie z lekkim wyczekiwaniem.
- I najlepszego przyjaciela – dodałam, uwieszając się teraz na szyi Damona, a on uśmiechnął się do mnie. Korzystając z jego chwili nieuwagi, rozczochrałam jego czekoladowe włosy. – Teraz dużo lepiej – zachichotałam. On również.
- A więc wszystko idzie po mojej myśli… - mruknęła Ivanne swoim melodyjnym głosikiem.
- Czekaj… Co? – spytałam, odrywając się od Damona. Kątem oka zauważyłam, że chłopak uśmiecha się do Iv za moimi plecami i coś jej pokazuje.
- Damon, widzę to – powiedziałam, patrząc to na niego, to na nią. Chłopak zarumienił się lekko.
- Nie wiem o czym ty mówisz…
- Ivanne, może chociaż ty powiesz mi o co chodzi? – zwróciłam się do przyjaciółki.
- Nie wiem o czym mówisz… - wywróciłam teatralnie oczami, czym wywołałam chichot Iv. Jednak z jej twarzy szybko znikł uśmiech, dotarliśmy do klasy Binnsa. Weszliśmy ponurzy do sali. Goldi już tam był.
- O przyszli nasi awanturnicy – przywitał ich profesor – duch, powracając do swojego monotonnego tonu. – Nie siadajcie, i tak zaraz wychodzimy.
- Jak to wychodzimy? Gdzie idziemy? – spytała Ivanne.
- Podzielę was na pary – oznajmił, a z moich ust wydobył się zduszony okrzyk. Pary? PARY? To znaczy, że ktoś będzie musiał być z tym kretynem. – Hmm… Jak by was tu podzielić… No dobrze, Elfin będzie ze Schmitdem, a Lewis z Goldsteinem – Ślizgon burknął coś o tym, że tak szlachetnego nazwiska nie powinno się przekręcać, a Ivanne jęknęła, patrząc na niego z odrazą. Z jednej strony cieszyłam się, że jestem z Damonem, ale z drugiej było mi żal Ivanne, która pewnie będzie musiała znosić jego wywyższanie się (ten parszywy karaluch myśli, że jak jest czystej krwi, to mu wszystko wolno i jest niby w jakiś sposób lepszy). – A więc wasza dwójka idzie pomagać panu Filchowi – wskazał na „Lewis i Goldsteina”. – Wy z kolei pójdziecie pomagać profesorowi Hagridowi – spojrzał w naszą stronę. Modliłam się w duchu, żeby pomoc Hagridowi nie ograniczała się do karmienia splątek tylno wybuchowych, czy czegoś jeszcze gorszego. To naprawdę fajny gość, ale te jego zwierzęta powinny kwalifikować się do obrony przed ciemną magią… Ale z drugiej strony… trafiło nam się całkiem dobrze. Ivanne ma Filch i Goldiego w jednym… Rzuciliśmy Iv kilka słów otuchy i ruszyliśmy do stojącej na błoniach chatki.
- Ma przerąbane – mruknął Damon, gdy wychodziliśmy ze szkoły.
- Nom – przytaknęłam.
- Ale w sumie mogło być gorzej…
- Tak? Może wyjaśnisz mi co by było dla ciebie gorsze od wspólnego szlabanu z Goldim i pomocy Filchowi – spytałam z niedowierzaniem, odgarniając kosmyk blond włosów za ucho.
- Jakby się tak zastanowić… tak! – spojrzałam na niego pytająco.
- Doprawdy?
- Tak, załamałbym się, gdybym miał szlaban z Cedricem. W zasadzie dostałbym szału również gdybym był w jego towarzystwie nawet bez szlabanu… - stwierdził, patrząc w niebo.
- Przestań. Dlaczego ty go tak nie lubisz? Jeszcze rok temu ci nie przeszkadzał… - spytałam, patrząc na niego z wyrzutem. Damon tylko wzruszył ramionami.
- Jest wiele powodów… - rzucił wymijająco. Już chciałam prosić, aby podał mi chodź jeden, ale nie zdążyłam.
- Cześć, dzieciaki! – przywitał się Hagrid, podchodząc do nas. – Co was sprowadza?
- Hej! – powiedzieliśmy chórem. – Zarobiliśmy szlaban… - zaczęłam tłumaczyć. – Profesor Binns kazał nam pomóc ci w czymś tam… - Hagrid się do nas uśmiechnął, po czym spytał z niedowierzaniem.
- Stary Binns? Przecież on nigdy nie daje szlabanów? Za co  wam wlepił karę?
- Eee… To przez tego pajaca, Goldiego – Damon wypluł to imię jak największą obelgę. – Zaczął się czepiać Eleny i… no samo wyszło – wyjaśnił, rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie.
- W porząsiu, rozumiem – Hagrid puścił do niego oko.
- A więc w czym mamy ci pomóc? – zapytałam.
- A no to… Hmm… Wiecie co? Pójdziecie ze mną do Zakazanego Lasu – stanęłam jak wryta.
- Gdzie? – spytałam z nadzieją, że się przesłyszałam.
- Do Zakazanego Lasu – powtórzył.
- Wyjaśnisz mi po jakie licho chcesz tam iść? – odezwał się Damon.
- Muszę załatwić kilka lirów ostrozębych na naszą lekcję… Wiecie, zaplanowałem sobie, że zaznajomię was z testralami, ale cholibka gdzieś poleciały, więc… - wzruszył ramionami, a my popatrzyliśmy po sobie z Damonem. Co to znaczy ostrozębych? – No to idziemy – machnął zachęcająco ręką. Ruszyliśmy w stronę Zakazanego Lasu. Gdy do niego wkroczyliśmy, Hagrid upewnił się, czy nie ma nikogo w pobliżu, po czym powiedział ściszonym głosem.
- Bardzo mi przykro z powodu tego co się stało, Damon… - chłopak spojrzał na niego swoimi głębokimi, brązowymi oczami, w których malowała się powaga.
- Blake ci powiedział? – to było bardziej pytanie retoryczne. – Nie przejmuj się, Hagridzie… Tak się czasem zdarza… - powiedział, siląc się na obojętny ton. Hagrid tylko popatrzył na niego ze współczuciem. Ruszył dalej bez słowa.
- Idziecie?
- Tak, tak! Zaraz cie dogonimy! – odpowiedziałam. - Damon… - zaczęłam, patrząc mu głęboko w oczy.
- Hmm? – mruknął, odwracając wzrok.
- Damon, chcę, żebyś wiedział, że… że zawsze możesz na mnie liczyć – złapałam go za rękę. Wyczułam, że jest zdziwiony tym gestem, lecz nie cofnął dłoni. – Nawet w czasie pełni. Będę przy tobie przez cały czas - obiecałam.
- Doceniam to, ale nie  pozwolę ci na to. Dobrze wiesz, że nie chcę cię skrzywdzić – odrzekł, patrząc na mnie smutno.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Tak sądzisz? – prychnął. – Dobrze wiesz, że gdy się przemienię, nie będę pamiętał ani ciebie ani nikogo innego…
- Jestem animagiem, zapomniałeś? A poza tym… Przecież istnieje taki specjalny eliksir, dzięki któremu nie przemienisz się… - przypomniałam sobie nagle.
- Nie uważasz, że to i tak będzie podejrzane jeśli co miesiąc będę się źle czuł i ciągle będę łykał jakieś świństwo?
- Tak czy inaczej i tak cię nie zostawię – oznajmiłam, ściskając mocniej jego dłoń. Odwzajemnił uścisk, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Zaczekaj, Hagridzie! – zawołał Damon i podbiegliśmy do niego. Szliśmy jeszcze długo, aż dotarliśmy to tej części lasów, do której praktycznie nie docierały promienie słoneczne.
- Daleko jeszcze? – spytałam, przedzierając się przez gęste zarośla.
- Nie, właściwie to już jesteśmy na miejscu – oznajmił.
- Auu! – syknął Damon, kiedy wielka gałąź zdzieliła go po głowie. - Hagridzie, nie wiem jak ty ja nie wiedzę tu żadnych „zwierzaków”, jeśli można to tak nazwać…
- Jak to nie? Patrzcie tam – wskazał sporą dziuplę w drzewie. – Łatwo będzie je złapać, śpią, cholibka – zajrzeliśmy do owej dziupli i naszym oczom ukazała się gromadka malutkich i skulonych stworzonek o złotawym futerku.
- Ojej, ale one słodziutkie! – pisnęłam.
- Ciśśś, bo je obudzisz, a jak się im przerwie drzemkę, to robią się strasznie nerwowe, niech skonam.
- Ale Hagridze, przecież one nie wyglądają groźnie. Moja siostra ma nawet podobną maskotkę… - zaczął Damon.
- Oj, uwierz mi, że pozory mylą. Pamiętajcie, że musicie być bardzo delikatnie – pouczył. – Najlepiej zanim weźmiecie je na ręce, pomiziajcie je trochę za uszami. Wkładajcie je tu – wskazał na wielki kosz, który trzymał w ręku. Następnie pokazał nam jak to robić. Damon przybliżył się do drzewa pewnym krokiem. Włożył rękę do dziupli i już wyciągał małego lira, gdy…
- Auu! To coś mnie ugryzło – syknął, upuszczając stworzonko.
- Bo nie pogłaskałeś – powiedział Hagrid, tłumiąc śmiech. – Teraz już wiesz, dlaczego nazywane są lirami OSTROZĘBNYMI.
- No tak… - spróbował ponownie, tym razem pamiętając o pogłaskaniu. Wyciągnął ostrożnie małą, puchatą kuleczkę i włożył ją delikatnie do kosza.
- Teraz moja kolej – powiedziałam. Włożyłam rękę do dziupli, szukałam chwilę lira palcami, aż w końcu go znalazłam. Pogłaskałam futrzaka i położyłam go sobie na dłoni.
- Z bliska jest jeszcze ładniejszy – zachwycałam się, odkładając malucha do wiklinowego koszyka. I w ten sposób wybraliśmy wszystkie małe lirki bez dalszych zranień.
- No dobra, wracamy – oznajmił Hagrid, sięgają do kieszeni po zegarek. – Musimy się pospieszyć, bo nie zdążymy na ucztę.
***
Kiedy dotarliśmy do Wielkiej Sali, uczta już się zaczęła, ale nigdzie nie było widać Ivanne. Poszliśmy do naszego stałego miejsca, lecz i tam nie było Iv.
- Wygląda na to, że Filch ją przetrzymał… - zauważyłam, nakładając sobie owsianki.
- Po tym wieczorze chyba będzie miała traumę do końca – zaśmiał się Damon, sięgając po kiełbaski. – Goldi i Filch za jednym razem? Ona to ma szczęście – znów się zaśmiał. Ja również. Była zadowolona, że nareszcie ma dobry humor.
- Mam tylko nadzieję, że  Goldi nie prawił jej kazań o „przewadze czystej krwi nad mieszańcami”... Eh…  - stwierdziła. – Ostatnio często jej to wytyka…
- Jak by było co wytykać… - mruknął, jego też drażniło takie podejście, mimo iż on sam również był czystej krwi, nie lubił o tym wspominać. Przywodziło mu to na myśl członków jego rodziny, którzy jako śmierciożercy chcieli pozbyć się wszystkich, którzy nie mają czystej krwi. – O  patrz! To chyba on – skinął głową w stronę otwierających się drzwi. Wychyliłam się, żeby lepiej widzieć. Do Wielkiej Sali weszła potargana i brudna Ivanne. Podeszła do nas szybkim krokiem.
- Nawet nie pytajcie – rzuciła, siadając między mną a Damonem.
- Było bardzo źle czy tragicznie? – spytał z pełnymi ustami.
- Tragicznie – powiedziała, nakładając sobie po trochu wszystkiego. Nie było tego po niej wdać, ale lubiła jeść.
- Co kazał wam robić Filch? – zapytałam, przełykając owsiankę.
- Czyszczenie izby pamięci… I wyprzedzam wasze pytanie – dodała, widząc, że już otwieram usta. – nie, nie mogliśmy używać czarów.
- Uuuu, nietajnie…
- A jak wam poszedł szlaban z Hagridem? – spytała, biorąc łyk soku dyniowego.
- Eee… Bardzo dobrze – powiedziałam. Nie chciałam wnikać w szczegóły, bo Iv wkurzy się jeszcze bardziej, kiedy dowie się jak lajtowo mieliśmy.
- Co robiliście? – spojrzałam na Damona porozumiewawczo, zrozumiał od razu.
- Ehm… Nic szczególnego… Byliśmy w Zakazanym Lesie… - odparł zdawkowo, ale zanim zdążyła zapytać „co dokładnie robiliście?”, szybko zmieniłam temat.
- Patrz na Frydę Haverbon, zmieniła fryzurę – skinęłam głową w stronę siedzącej przy sąsiednim stole Ślizgonki.
- Co w tym dziwnego? Jest przecież mata morfologiem… - wzruszyła ramionami.
- No tak, ale tym razem ma włosy jak miotła – Iv zachichotała, obie nie znosiłyśmy Frydy i jej psiapsiółki, Eleonore Serelor.

                                                                                              Miranda (na fb Elena)
______________________________________________________________________

I jak wam się podoba ten rozdział? 5 komentatARZY w wstawiam kolejną część :D Przypominam, że jesteśmy też na fejsie :) Jeśli ktoś ma fb i lubi czytać nasze opowiadania może nas lajknąć i brać udział w najróżniejszych zabawach ;) ---->

10 komentarzy:

  1. Gratuluję tak długich rozdziałów! Jestem zaskoczona :)

    krytyka-ocena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :P

    Zapraszam do mnie : http://beyourself6969.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ŁaŁ całkiem spoko jest to opowiadanie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj komentowałam,a dzisiaj jest już nowy rozdział!!
    M.A.G.I.A...heueheuheue...:)
    Podoba mi się...bardzooo...mam prośbę mogłabyś dodać "obserwatorów" ? W tedy każdy będzie szybciej powiadamiany o nowych rozdziałach plisss...nie mam pamieci do linków : )
    Pozdrawiam i zapraszam do mnei na nowy rozdział
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/07/17.html
    PS.Gratuluję pół tysiąca wejść!!
    Pozdrawiam Vicky :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo ciekawy nie powiem XD
    Jesteś szybka jak burza jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów oby tak dalej.;)

    OdpowiedzUsuń