Gdy pociąg zatrzymał się na stacji Hogsmeade, jak co roku pierwszoroczni płynęli łódkami razem z Hagridem. Lily i Severusowi udało się znaleźć całkowicie pusty wóz, który, w ich mniemaniu, jechał sam. Na całe szczęście nie było im dane oglądać czyjejś śmierci, aby móc zobaczyć Testrale.
- Gwiazdy tak pięknie świecą tej nocy – zauważyła Lily, obserwując czarne niebo.
- Racja, ale ich blask jest niczym w porównaniu z twoją urodą – Snape w końcu zebrał się na odwagę, aby komplementować dziewczynę. Od dawna potajemnie podziwiał jej urodę, intelekt i poczucie humoru. Wprawiał go w zachwyt widok jej zarumienionych policzków, tańczących promieni słońca w ciemno rudych włosach, zielonych oczu w kształcie migdałów, które zdawały się zaglądać wprost do twej duszy.
- Oh, Sev! – zachichotała z typowym dla siebie wdziękiem. – Jesteś uroczy, ale jesteśmy…
- Tylko przyjaciółmi – dokończył za nią, czując jak zalewa go fala rozczarowania. Co on sobie myślał? Po co w ogóle się odzywał?
- Aż przyjaciółmi – poprawiła go, obdarowując chłopaka ciepłym uśmiechem. – Jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób. Mogę z tobą porozmawiać o wszystkim i o niczym.
- To nic wyjątkowego. Z Rosemary i Rosalyn… -zaczął, ale Lily natychmiast mu przerwała.
- Mylisz się, Severusie. Przyjaźń jest jedna z najbardziej wyjątkowych rzeczy na tym świecie. Przyjaźń i miłość to potężniejsza magia nawet od tej, której uczą nas tu, w Hogwarcie. Rosemary i Rosie są moimi przyjaciółkami, ale to zupełnie co innego. Ty jesteś dla mnie jak brat – po tych słowach zaległa cisza. Snape nie odważył się już odezwać, a Lily nie chciał się narzucać. W jej drobnej przemowie nie było ani cienia przesady. Nie skłamała w niej ani razu. Severusa kochała, ale jak brata, a z bratem się nie wiąże. Młody Snape nie mówił zbyt wiele o swoich uczuciach, zwłaszcza do niej.
- Zaraz wysiadamy – przerwała milczenie.
- Co..? Ach, dobrze…. – odparł, wyrwany z zamyślenia. Po 3 może 4 minutach niewidzialne dla nich i dla wielu testrale zatrzymały się przed bramą szkoły. Wysiedli i powędrowali w ciszy do Wielkiej Sali. Gdy tylko przekroczyli jej próg, powitały ich głośne rozmowy, śmiech i ogólne ożywienie. Sklepienie, które zawsze wiernie odtwarzało wygląd nieba, dziś było nieprzeniknienie czarne, naznaczone kilkoma gwiazdami. Za stołem dla nauczycieli brakowało już tylko Dumbledore. Szkolny chór pod przewodnictwem profesora Filtwicka śpiewał jakąś podniosłą pieśń, ledwie słyszalną w gwarze podniesionych głosów, witających się ze sobą uczniów.
- No to do zobaczenie, Sev – powiedziała, uśmiechając się lekko.
- Cześć – odpowiedział i oboje poszli w stronę podłużnych stołów Slytherinu i Gryffindoru. Dziewczyna odnalazła Rosemary i Rosalyn, i wcisnęła się zgrabnie między nie.
- Rosie, coś ty taka wesoła? – spytała, siadając. Dziewczyna tylko zachichotała, rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Jechałyśmy razem z Huncwotami, no i nasza Rosalyn siedziała koło Remusa – wyjaśniła Rosemary, zerkając ukradkiem w stronę Jamesa.
- Mary, co ty tak obczajesz Potter, hm? – zapytała Lily szeptem, tak, że tylko Rosemary mogła ja usłyszeć. Dziewczyna zarumieniła się i szybko odwróciła wzrok.
- Wydawało ci się – odparła wymijająco, nadal unikając jej wzroku. Lily już otwierała usta, aby coś powiedzieć, gdy przez wielkie, rzeźbione wrota weszli, prowadzeni przez profesor McGonagall, pierwszoroczni. Niektórzy byli podekscytowani i pewni siebie, a inni, pewnie ci z niemagicznych rodzin, nieco wystraszeni i zdezorientowani. Na podeście pojawił się stołeczek z leżącą na nim Tiarą Przydziału, która po chwili zaczęła śpiewać.
- Było ich czworo,
A wszyscy wspaniali.
Opływali w Glorii,
Każdy ich chwali.
Dzielni, odważni, chcieli nauczać,
Lecz Slytherin zasady zaczął naruszać.
Stwierdził, że nie godnych uczyć nie warto,
Pozostali uznali, że byłoby to dla Hogwartu czarną kartą.
Każdy inną cnotę sobie cienił.
Gryffindor odwagę chełpił.
Ravenclaw intelekt ceniła.
Slytherin czystość krwi wywyższał.
Hufflepuff chciałaby Hogwart każdego nauczał.
Postanowił odejść więc,
By nie pomóc niegodnym przez bramę przejść.
Było ich odtąd troje,
Wszyscy wspaniali.
Opływali w Glorii,
Każdy ich chwili.
Gdy Slytherin odszedł,
Lepiej się dogadywali i
Wiele pokoleń czarodziejów
Do życia przygotowali.
Tiara zakończyła swą pieśń, została nagrodzona gromkimi brawami.
- Ten, którego nazwisko odczytam,
siada i nakłada na głowę Tiarę Przydziału, a potem siada przy właściwym stole –
rozległ się głos profesor McGonagall. – Sue
Averdes – z tłumu wyłoniła się wątła, czarnowłosa dziewczynka o oliwkowej
cerze. Podeszła niepewnie do stołeczka. Ledwo nałożyła Tiarę na głowę, a…
- Ravenclaw! – rozległy się
gromkie brawa, a nowa krukonka oddaliła się w stronę stołu, z którego dobiegały
oklaski.
- Maxwell Belowsse.
- A tak serio, podoba ci się Potter? – niedawała za wygraną.
- Hufflepuff! – sytuacja się
powtórzyła, tzn. brawa, chłopiec zbiegł do klaskających i siadł pomiędzy nimi.
- Oczywiście, że nie… - odparła Rosemary, ale nie zabrzmiała zbyt
przekonująco.
- Amaranda Kamelin.
- Oj, przecież widzę – Lily nie dawała się zbyć.
- No dobra, wygrałaś! Może troszeczkę go lubię… - przyznała, z trudem
powstrzymując się przed zerknięciem w jego stronę.
- Gryffindor! – Lily wraz z
resztą gryfonów zaczęli głośno klaskać, witając z uśmiechem niską, jak na swój
wiek, blondynkę, która usiadła między Peterem a Valerie Simons.
- Oh, Mary, Mary – pokręciła głową. – Nie wiem co ty w nim widzisz. Jest
strasznie nie niedojrzały… - spojrzała z niechęcią na Jamesa, który wygłupiał
się z Syriuszem. Rosemary już nic nie odpowiedziała, no bo co miała odpowiedzieć? Po co bronić Jamesa w oczach Lily,
skoro on i tak nie zwraca na nią uwagi, gdy w pobliżu jest rudowłosa. Po co
jeszcze to podsycać?
- Louis Kirk.
- Ravenclaw!
- Ellie McGurie.
- Slytherin!
- Veronice Shean.
- Gryffindor! – podbiegła do
nich w podskokach dziewczynka o azjatyckiej urodzie. Po jej zachowaniu widać
było, że na pewno nie jest mugolaczką, która w życiu nie słyszała o czymś takim
jak Hogwart. Była zbyt śmiała.
- Simona Shean.
- Slytherin! – nowo
zaprzysiężona Gryfonka wyraźnie posmutniała, gdy patrzyła jak jej bliźniaczka
oddalała się powoli z stronę stołu Ślizgonów.
Ceremonia przydziału trwała jeszcze długo, a Severus przez cały ten czas
odtwarzał sobie w głowie rozmowę z Lily. Właściwie tylko ją skomplementował,
więc na pewno nie domyśliła się, że on ją lubi w ten szczególny sposób, prawda?
A co jeśli dał po sobie to poznać? A czy to w ogóle ma jakikolwiek sens? Przecież
bez znaczenia wydawał się fakt czy dziewczyna wie czy nie wie o jego uczuciu,
jeśli i tak był dla niej tylko przyjacielem. Albo, jak powiedziałaby Lily, „aż
przyjacielem”. Może gdyby oboje trafili
do Slytheinu i spędzali więcej czasu ze sobą i ona by poczuła do niego coś
jeszcze? No właśnie, „może”. Gdy ceremonia się skończyła, do mównicy podszedł siwowłosy
staruszek z długą, srebrną brodą, o przyjaznych błękitnych oczach i
haczykowatym nosie, który wyglądał jakby był
złamany w co najmniej dwóch miejscach, i w okularach połówkach. Dumbledore.
- Witajcie w nowym roku szkolnym, w Hogwarcie. Wiem, że powinienem
powiedzieć do was kilka słów na przywitanie, ale musicie mi wybaczyć. Jestem
piekielnie głodny, zapewne jak większość z was, więc spełnię swoją dyrektorską
powinność po uczcie. Smacznego! – klasnął w dłonie i na wszystkich 5 podłużnych
stołach pojawiły się najróżniejsze specjały. Spragnieni ciepłego jedzenia uczniowie nagrodzili brawami dyrektora, po czym zabrali się do napełniania brzuchów. Podczas gdy dziewczyny nakładały
sobie spokojnie po trochu wszystkiego, Huncwoci, siedzący z pół długości stołu
dalej, rzucili się na jedzenie tak, jakby co najmniej przez całe wakacje byli
głodzeni. No tak, jak się przez 10 miesięcy przyzwyczai do tego, że stado skrzatów
domowy dba, żeby wszyscy uczniowie należycie zapełnili swoje żołądki, to
rzeczywiście można umierać z głodu w domu, którym mama raczy cię tekstem „masz
ręce? Świetnie, to zrób sobie kanapkę” i nagle po tych słowach przechodzi cały
apetyt. Gdy wszyscy się już najedli, Dumbledore wstał z wielkiego krzesła,
przypominającego tron i podszedł ponownie do mównicy. Wyrzeźbiona na niej złota
sowa, rozpostarła szeroko skrzydła, gdy się odezwał.
- Teraz, kiedy burczenie waszych brzuchów nie będzie zagłuszać moich słów,
chciałbym jeszcze raz gorąco powitać przede wszystkim nowych uczniów, ale
starych również – uśmiechnął się ciepło do zebranych. – Chce wam również przedstawić nowego
nauczyciela obrony przed czarną magią, profesora Wilderwalda – rozbrzmiały
oklaski, a grubawy czarodziej z burzą blond włosów i dobrodusznym wyrazie twarzy,
skłonił się lekko. - Pani Pince z biblioteki prosiła, abym przypomniał, że uczniom zabrania się
korzystania z działu ksiąg zakazanych, chyba, że posiadają pisemną zgodę
któregoś z nauczycieli – po Sali przebiegł jęk zawodu i rozczarowania pierwszaków
oraz gderanie uczniów ze starszych klas. – Piątoroczni zdają w tym roku
Standardowe Umiejętności Magiczne, w skrócie SUMY , od których bardzo
dużo zależy, więc radzę wam się do nich przyłożyć i słuchać co nauczyciele
mówią na lekcjach – Lily mogłaby przysiądź, że Dumbledore mrugną
porozumiewawczo do uczniów. – Natomiast siódmoroczni zdają Owutemy, do których
też radziłbym się przyłożyć – odchrząknął lekko, po czym kontynuował. - Jak
wstawałem z miejsca, miałem przygotowaną długą, podniosłą i zwyczajnie nudną
mowę, ale ją zapomniałem, więc to tyle na dziś! A teraz raz, dwa do łóżek! – w
Sali znowu zapanowało zamieszanie. Prefekci nawoływali pierwszorocznych, starsi
dyskutowali zawzięcie miedzy sobą o nowym nauczycielu, o czekających ich
egzaminach.
- Pierwszoroczni za mną! Pierwszoroczni! –
słychać było nawoływanie Lupina.
Miranda(na fb Elena)
___________________________________________________________________________
Cześć ;) Mam nadzieję, że podobał wam się1 rozdział :) Jak tylko znowu będzie moja klej dodam kolejny rozdział historii Eleny :) Proszę, skoro już poświeciliście chwilę na przeczytanie, to poświęćcie jeszcze jedną na skomentowanie :) Dajcie mi znać co myślicie o tym powiadaniu i Violi też napiszcie pod postem cp myślicie o jej opowiadaniu ;) Do następnego oxoxoxoxo
Super! Dalej :))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostawiłaś u mnie link, więc jestem :)
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę z tego powodu ;) Opowiadanie się rozkręca i ja jestem za tym, abyś kontynuowała to opowiadanie ;)
Będę tutaj często wpadać, bo bardzo mnie zaciekawiłaś ;)
Oczywiście obserwuję + Na wszelki wypadek zostawiam link ;) Gdybyś miała czas albo ochotę, to nie obrażę się, gdybyś chciała skomentować, albo zaobserwować ;) http://opowiadanie-1d-lilly.blogspot.com/
Czekam na następny cudowny rozdział ;*
Weny ♥
Buziak - Lilly :****
opowiadania są super proszę nie przestawaj pisać. Jak i o Lily i Sev , ale także o Elenie ;)
OdpowiedzUsuńI obiecuje ci bede tu częstym gościem ;*
PS: Zapraszam na mojego bloga
http://beyourselfforeverystep.blogspot.com/
Jest cudowne i jeszcze ta pieść .xx
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy.
Wkręciłam się w te opowiadanie i nie mogę doczekać się nowego rozdziału.
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY IMAGIN
http://one-directions-imaginy.blogspot.com/
Przepraszam, że przedtem nie wchodziłam, ale nie mogłam. Te opowiadanie jest boskie, dlatego będę tu wpadać częściej. A tak po za tym to zapraszam do mnie na Rozdział 7.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, Laurel xoxo
podoba się ale dużo jest filmowych szczegółów których niezbyt lubię
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle fajne :)
meegaa *-*
OdpowiedzUsuń