czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12: Postawa Damona



Damon tego dnia nie pojawił się na obronie przed czarną magią. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedział chłopak w przypływie złości. Daremno próbowałam wyczarować Patronusa. No bo jak mogłam skupić się na najszczęśliwszym wspomnieniu, kiedy martwię się o Damona? Boję się, że coś złego się z nim dzieje. Znam go od dziecka i wiem, że on tak się nie zachowuje, że nawet jakby miał jakąś styczność z czarną magią, nie wspominał by o tym, pewnie nawet by się nie przyznał, a dziś? Mówił o tych zaklęciach niewybaczalnych jakby był dumny, że umie je rzucić? Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Musisz się bardziej postarać, Eleno – usłyszałam melodyjny głos nad swoją głową. Pani Feliss patrzyła zawiedziona na srebrzystą mgiełkę, która się wydobyła z końca mojej różdżki. – Patrz, tak to się robi. Expecto patronum! – zawołała i przed nami pojawił się lśniący zając, kicający wesoło po Sali. – Spróbuj w ten sposób – uśmiechnęła się zachęcająco i odeszła do następnej osoby.
- Expecto patronum – mruknęłam i znowu ujrzałam tylko mizerną, srebrzystą mgiełkę. Spróbowałam skupić wszystkie swoje myśli wokół dnia moich 8 urodzin. To był najlepszy dzień mojego życia, rodzice i Tristan o to zadbali. No właśnie, Tristan. Na samo wspomnienie brata, przed oczami miałam już nie super przyjęcie i masę prezentów, ale mojego brata, którego atakuje i gryzie wilkołak, gdy próbuje oddzielić mnie o bestii. Odpędziłam od siebie te myśli. – Expecto patronum! – powiedziałam nieco głośniej, koncentrując wszystkie swoje myśli na dniu, w którym dostałam list z Hogwartu. Tak się wtedy cieszyłam. Ale niestety i tym razem po chwili w głowie pojawił mi się inny obraz, kolejne okropne wspomnienie. Znowu zamiast cielistego Patronusa wyczarowałam zaledwie mgiełkę. Kilka kolejnych prób wyglądało podobnie. Mimo, iż bardzo się starałam, za bardzo martwiłam się o Damona i w efekcie do końca lekcji nie zrobiłam postępów w tym zaklęciu. Gdy rozległ się dzwonek, razem z Ivanne ruszyłyśmy do Wielkiej Sali na lunch. Miałam nadzieję, że może tam zobaczę Damona, ale tam też go nie było. Zawiedziona zajęłam swoje stałe miejsce przy stole Ravenclaw, a obok mnie zasiadła Iv. Początkowo nałożyłam sobie trochę ziemniaków i jakiegoś mięsa, lecz szybko się przekonałam, że nie jestem w stanie niczego przełknąć. Więc dłubałam widelcem w talerzy, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi i spytał:
- Zgadnij kto to, El? – moje serce przyspieszyło.
- Damon? – spytałam z nadzieją, a wtedy ta osoba zabrała ręce i mruknęła niezadowolona:
- Jasne, zawsze tylko ten Damon… - obróciłam się przez ramię i zobaczyłam Cedrica. Na mojej twarzy przez chwilę zamajaczył wymuszony uśmiech.
- Oj, Ced… Nie gniewaj się… - westchnęłam.
- Chciałem cię gdzieś wyciągnąć… - uśmiechnął się do mnie olśniewająco. – Co ty na to?
- Ced, przykro mi, ale nie mam ochoty…
- Oczywiście – prychną. – Ale gdyby to twój tzn. „przyjaciel” wyskoczył z taką propozycją, rzuciłabyś wszystko i poszła z nim, nie byłoby tak, Eleno? – spojrzał na mnie wyzywająco, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Jakbym nie miała za dużo na głowie, miałam jeszcze znosić jego kaprysy? Jego niedoczekanie.
- Słuchaj, Cedric. Już ci kiedyś mówiłam, że Damon to tylko przyjaciel, ale jeśli nie wierzysz to twój problem, twoja sprawa. Mam dosyć mieszania we wszystko Damona, rozumiesz? Nie mam ochoty nigdzie wyjść, bo się martwię o przyjaciela i pewnie wiedziałbyś jak to jest, gdybyś nie był stuprocentowym egoistą. Cedric, jeśli tego nie rozumiesz, to musimy zerwać – wyrzuciłam z siebie i poczułam się jakby trochę lepiej.
- Ja? Egoistą? – powtórzył wściekły, a jego twarz nabrała purpurowego odcienia.
- Tak – rzuciłam stanowczo, nie zważając, że wszyscy wokoło obserwują z zaciekawieniem tą scenę.
- Tak? A na jakiej podstawi tak mówisz? Przecież ty mnie w ogóle nie znasz! – prychnął, mierząc mnie lodowatym spojrzeniem.
- A na takiej, że widzę jak się zachowujesz!
- Ty widzisz jak się zachowuję? A kiedy niby to robisz, jak cały czas tylko gapisz się na tego twojego Damonka? Nawet nie zaprzeczaj – powiedział, gdy otwierałam usta, żeby rzucić jakąś złośliwą uwagę – dobrze widzę jak wpatrujesz się w niego jak w obrazek. Wszędzie razem chodzicie! Nawet ostatnio urządziliście sobie romantyczny, wieczorny spacerek, tak?
- Mieliśmy szlaban, idioto! – warknęłam, ściągając na siebie uwagę jeszcze większej liczby osób, kątem oka zauważyłam nawet, że profesor Feliss obserwuje nas z zaciekawieniem. – I tak, widzę jak się zachowujesz! – wstałam i teraz nasze twarze dzieliło tylko kilka cali. Widzę, jak odtrącasz swoją siostrę, kiedy ona najbardziej cię potrzebuje! – syknęłam tak cicho, że tylko on mógł to usłyszeć.
- Ej, co się tu dzieje? – warknął ktoś do Cedrica. Odwróciłam się. Damon.
- No popatrz, Eleno! Twój chłoptaś! A może zostawić was samych, gołąbeczki – rzucił wyzywająco w stronę Damona, a on, z nienaturalnym wręcz spokojem i mrocznym błyskiem w oku, powiedział:
- Cały tu. Gdy robi się gorąco, od razu uciekasz do swoich kumpli.
- Wcale nie uciekam – syknął jadowicie, ale Damon tylko uśmiechnął się kpiąco. – Dobra, sam tego chciałeś! – odwracając się plecami do nauczycieli, mierzył różdżką w tors Damona. Smith, jakby tego nie zauważając, przysunął się bliżej do Cedrica tak, że teraz końcówka jego różyczki wbijała mu się w pierś.
- Słuchaj, jeśli chcesz walczyć, to proszę bardzo, ale radę ci się dobrze zastanowić zanim ze mną zadrzesz, znam takie czary, które jak rzucę je na ciebie, to nie będzie czego zbierać – powiedział nadal z tym nienaturalnym, niemal przerażającym spokojem i złowrogim błyskiem w oku. – Jeszcze raz sprawisz przykrość Elenie, a przetestuję na tobie pewne zaklęcie na c… Chyba wiesz o czym mówię… - pozbawiony odwagi Cedric wycofał się  do wyjścia, a ja patrzyłam zdumiona na Damona. Z jednej strony zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam jak mnie broni, lecz z drugiej strony, moje ciało przeszył przerażający chłód, kiedy usłyszałam groźbę Damona. To już drugi raz, gdy mówił o czarnej magii z taką lubością, gdyż jestem pewna, że mówił o Cruciatusie.

                                                                                                         Miranda (Elena) ;)

_____________________________________________________________________________ 

Cześć! Mam nadzieję, że nie zawiedliście się na tym rozdziale ;) Mam do was ogromną prośbę, a mianowicie, jeśli już przeczytaliście post, to skomentujcie. To dla  was moment, a ja jestem szczęśliwa, że ktokolwiek to czyta, a jeśli dodatkowo się podoba to jest extra ;)

7 komentarzy:

  1. bardzo mnie to zainteresowało. Będe tutaj wpadała często.

    ZAPRASZAM DO SIEBIE NA OPOWIADANIA
    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com

    ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY BLOG Z IMAGINAMI.
    http://one-directions-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! W sumie to dobrze się stało, bo nie lubię Cedrica. Dziwi mnie to jak zachowuje się Damon. .. Czekam na rozwój wydarzeń xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Skomentowałam!!!
    Wspaniale,wspaniale...końcóweczka trochę groźna.Damon się tak słodko zachował ^^
    Czekam na kolejny,a w międzu czasie zapraszam do mnie na nowy rozdział
    http://he-is-just-a-friend.blogspot.nl/2013/08/21.html
    Pozdrawiam Vicky :D

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się podoba! <3

    zostałaś nominowana do liebster award :)
    więcej info tutaj http://one69direction69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super , genialne. Ps: dzięki za komentarz na moim blogu , życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny blog , zresztą fajnie się czyta Uwielbiam takie opowiadania <3
    W wolnym czasie zajrzy do mnie :)
    http://hogwartitsmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń